W tym tygodniu
postanowiłem pochodzić trochę po Downtown i pokazać wam kilka ciekawych miejsc.
Jako, że pierwsze zetknięcie się z „rynkiem” amerykańskiego miasta, które do
tej pory widziałem jedynie w amerykańskim filmie zrobiło na mnie ogromne
wrażenie, postanowiłem, że chociaż w małym stopniu się nim z wami podzielę. No
to co, zapraszam do Ameryki!
Żyjemy w takich
czasach, w których większość z Was, podobnie do mnie, wychowała się na filmach rodem z
Hollywood. Dlatego zapewne każdy ma zapisane w głowie charakterystyczne dla
Ameryki obrazy. Myślę, że w „Familiadzie” taka była by kolejność..
Kolejne miejsce
na mojej liście zajmuje autobus. Tak autobus, żółty, kwadratowy, przeważnie
wożący dzieciaki do szkoły. Dla tych którzy dalej mają problem z przypomnieniem
sobie jak on wygląda, zostawiłem coś na funpage. Teraz to już chyba każdy wie
co mam na myśli!

Jak już tak ćwiczymy
tą wyobraźnie, to mam dla was jeszcze jedno miejsce. W każdym filmie akcji, w
sumie to w ogóle w każdym filmie, w którym ktoś ucieka, na swojej drodze
spotyka ewakuacyjne schody. Założę się, że większość z was widzi teraz ceglaną ścianę z małą ilością okien i metalowymi schodami pośrodku. Na szczęście ja w
swoim filmie nie musiałem uciekać i zrobiłem zdjęcie..
Ostatnią rzeczą,
miejscem w mojej zabawie są typowe domy, znajdujące się na typowych ulicach
amerykańskich miast. Z reguły piętrowe domy, z gankiem, czasem drewniane a
czasem z sidingu. Tu jednak pewnie każdy z was będzie miał inne wyobrażenie, bo
przecież domów w Ameryce jest dużo i nie wszystkie są takie same.
Tym miłym
akcentem zakończę swoją „Familiadę”. Oczywiście co do kolejności, można by się
kłócić, ale z pewnością, wszyscy kojarzycie większość z tych miejsc i rzeczy. Nie
będę się więcej rozpisywał, bo mam głęboką nadzieję, że swoim blogiem i
podejściem do życia zachęcę wielu z was do podróżowania i resztę zobaczycie już sami. Tylko nie takiego podróżowania w
głowie.. takiego na prawdę!
