sobota, 28 września 2013

Bliżej nieba!


Wow ale ten czas szybko leci! To już szósta część, opisująca moje wrażenia z pobytu w Kanadzie. Cieszy mnie to, że w nierównej walce z prokrastynacją, jak na razie jestem górą! Drugą rzeczą jest niewiarygodna jak dla mnie, liczba czytelników, którzy śledzą moje losy za oceanem. Jak na gościa, który miał uczyć w szkole „fikołków” a nie polskiego, całkiem nieźle to wygląda. Także wielkie dzięki za zainteresowanie i obiecuję, że na wszystkie listy odpiszę... jak tylko jakieś nadejdą.

No dobra, to teraz może kilka słów o czym będzie dzisiaj. Tytuł dosyć refleksyjny w porównaniu do ostatnich, którymi was raczyłem.  Nic się jednak nie martwcie luźny styl, którym operuję, będzie jak zawsze wszechobecny. Oczywiście, żeby (jak mawiała moja Pani od polskiego) jeszcze lepiej zrozumieć autora, sugeruję przenieść się na dywan.


Góry Skaliste
Z racji tego, że ostatnio skupiłem się głównie na miejskich atrakcjach, dzisiaj zabiorę was na wycieczkę w góry. Odwiedzimy trzy najpopularniejsze górskie miejscowości, znajdujące się niedaleko Calgary, a także ich okolice. Dywany odpalone.. no to lecimy!

Wszystkie miejscowości leżą na jednej trasie, więc zaliczymy je po kolei. Na szczęście w porównaniu do Zakopianki, tu autostrada ciągnie się przez całe góry. Nie ma zwężeń, fotoradarów, a ograniczenie prędkości do 120 km/h jest całkowicie wystarczające. Dlatego nie zajmie nam to dużo czasu.

Około 30 km od wyjazdu z pod domu, wyłania się krajobraz Gór Skalistych. Osobiście uwielbiam to miejsce, po pierwsze niesamowity widok, a po drugie dochodzi do mnie, że za chwile znajdę się w zupełnie innym, lepszym świecie.
Spray Lakes

Pierwszą miejscowością na naszej mapie jest małe, ale jakże urokliwe Canmore. W Canmore co roku odbywa się puchar świata w biegach narciarskich, w których udział bierze nasza Justyna. Samo miasteczko nie ma zbyt wiele atrakcji, ot fajne miejsce jeśli ktoś chce się wyciszyć. Okolica za to jest dosyć ciekawa. Począwszy od jeziora Spray lakes położonego na 1720 metrach, po kilka jak nie kilkanaście szczytów, na które prowadzą z reguły dosyć łatwe szlaki. W zasadzie większość wycieczek górskich, które odbyłem w te wakacje, znajdowało się właśnie tam. Idealne trasy na początek i przy tym jakie widoki!


Nieco dalej zlokalizowane jest Banff. Gdybym miał je porównać do jakiegoś polskiego miasta, to z pewnością byłaby to Krynica. Oczywiście z zachowaniem wszystkich proporcji. Wizytówką tego miasta jest otwarty w 1888 Fairmont Banff Springs Hotel. Pierwsze słowo, które przychodzi na myśl jak się na niego patrzy to "wow!". Jak na miasteczko turystyczne przystało, jest tu dużo ciekawych knajp i sklepów. Jeżeli ktoś ma za dużo pieniędzy, to w Banff na pewno znajdzie miejsce na uszczuplenie swojego portfela. Dla osób chcących aktywnie spędzać wolny czas i przy tym odpocząć, fajną opcja jest podejście na Sulphur Mountain


The Fairmont Banff Springs Resort
a po powrocie regeneracja na gorących źródłach. Bardziej leniwi, na szczyt mogą dostać się kolejką, ale jestem pewien, że każda z osób czytająca tego posta wybrała by pierwszą opcje. 


Widok na Banff z Sulphur Mountain
Dobra opuszczamy Banff i jedziemy dalej. Ostatnim punktem naszej wycieczki jest Lake Louise.  Jeśli jest ktoś bardzo zajawiony na narty albo deskę, to z pewnością słyszał o tej miejscowości. Co roku odbywa się tu puchar świata w narciarstwie alpejskim, przez co kurort ten jest mocno rozpoznawalny na świecie. Trasy są niezłe, aczkolwiek można znaleźć lepsze. Dla każdej osoby , która znajdzie się kiedyś w Lake Louise, obowiązkiem jest odwiedzenia dwóch jezior Moraine Lake i... Lake Louise. Obydwa jeziora jak na Kanadę przystało można podziwiać zarówno z tafli wypożyczając canoe (tradycyjna łódka indiańska), albo z jednego z kilku punktów widokowych, na który trzeba oczywiście podejść . Wierzcie mi, że naprawdę warto się trochę zmęczyć, bo widok na jedno jak i  drugie jezioro jest niesamowity! Zresztą na jaką górę byśmy tu nie wyszli, zawsze będziemy czuli się jak byśmy byli w niebie...

Lake Louise
Dobra późno się robi, więc pasuje już wracać do Calgary. Przedstawiłem wam tylko mała cząstkę tego, co można zobaczyć w tych niezwykłych miejscach. Sam muszę jeszcze dużo razy wybrać się w góry, żeby to wszystko ogarnąć. Mam nadzieję, że będę miał na to wystarczająco dużo czasu. Już niedługo planuję dla was mała niespodziankę. Jeśli wszystko się uda, to za tydzień, może dwa postaram się wam  ją dostarczyć. A i wszystkich, którym podoba się moj świat zapraszam na funpage "Mike come on" na facebooku!
https://www.facebook.com/pages/Mike-come-on/661257703893737

Wysoka piątka !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz