Jeśli naprawdę istnieje
coś takiego jak dusza podróżnika, to ja bez wątpienia ją posiadam. Pewnie każdy
ją posiada, tylko nie dla wszystkich jest ona najważniejsza. Trudno się temu
dziwić, żyjąc w Polsce trzeba się na prawdę mocno napocić żeby pozwolić sobie
na zwiedzanie i jeżdżenie po świecie. Są też plusy takiego stanu rzeczy.
Człowiek nauczył się dobrze kombinować, poza tym uświadomiłem sobie w pewnym
momencie, że mam życie we własnych rękach i tylko ode mnie zależy jak ciekawe
ono będzie. Dodatkowo przez te ostatnich kilka lat zbudowałem w sobie taką
pewność siebie i poczucie że wszędzie sobie poradzę, że teraz mogę i potrafię żyć na dużym luzie. Często lubię rozkminiać, czyli w dużym
skrócie zastanawiać się dlaczego coś się dzieje tak a nie inaczej. Wszystkim
polecam można się dużo dowiedzieć o otaczającym nas świecie i o samym sobie.

Jeśli czytaliście mój
pierwszy wpis, to wiecie że wylądowałem w Calgary. Ciekawe ilu z was słyszało
wcześniej o tym mieście. Ja z racji tego że studiowałem na AWF-ie wiedziałem że w 88 odbyła się tu
zimowa olimpiada i... to by było na tyle. W sumie po co miał bym się tym
interesować ot normalne kanadyjskie miasto, położone daleko od Polski przez to
trochę egzotyczne. No i w sumie miasto jak miasto, typowe amerykańskie z
Downtown, wieżowcami i całą tą resztą. Ale powiem wam że widząc to wszystko na
żywo, coś co do tej pory znałem jedynie z telewizji zrobiło na mnie ogromne
wrażenie. Dość powiedzieć że dopiero po tygodniu od przyjazdu, zaczęło mi się to wszystko wydawać normalne. Z racji mojego wyuczonego zawodu czyli nauczyciel
w-f największe wrażenie zrobiła na mnie jednak ilość parków, ich
zagospodarowanie i masa tych wszystkich ludzi w nich ćwicząca. To jest dla mnie
wręcz niewiarygodne ilu i w jakim wieku ludzi uprawia tu rekreacje. Biegają,
jeżdżą na rowerach, rolkach, ćwiczą, spacerują. Całkowicie inne podejście do
życia, inna mentalność. Ma to ogromny wpływ na ich nastawianie, wszyscy są
mili, uśmiechnięci, pomocni, wyrozumiali. Zabawne jak łatwo można wśród tych
wszystkich ludzi rozpoznać polaka! Przez miasto płynie rzeka którą można
spływać w pontonie, woda czyściutka, widoki dookoła też niczego sobie.
Najlepsze znajduje się jednak poza miastem a dokładnie 100 km od Calgary.
Góry
Skaliste, które można podziwiać z samego Calgary, robiące niesamowite wrażenie
jak się w nie wjedzie. Są w nich miejsca do złudzenia przypominające wzgórza
nad Solinę, ale większość z nich wygląda jak nasze Tatry, rozpościerające się
na troszeczkę większym obszarze. Dzięki temu masz pewność, że podchodząc na
jakiś szczyt nie będziesz musiał stać w korku, jak to nie raz ma miejsce
wchodząc na Giewont.
Ogólnie turystyka górska jest tu świetnie rozwinięta.
Szlaki prowadzące na trzy tysięczne szczyty są łatwe, dostosowane do umiejętności
każdego. Nawiązując do wszech obecnej rekreacji, pewnego razu na szczycie góry,
która miała gdzieś około 2600 m. n.p.m. spotkałem 70 letnią parę, która
podziwiała widoki. Powiem wam że fajny widok, uświadamiający że życie nie
kończy się po 40.
Jeśli Góry Skaliste są
piękne w lecie, to oczywistym jest, że w zimie też potrafią zapierać dech w
piersiach. Jeśli ktoś jeździ na nartach, bądź na desce powinien tu kiedyś
przyjechać. Mieszkając w Polsce udało mi się pośmigać trochę po Francuskich
Pirenejach. Bardzo fajne góry, w tedy wydawało mi się że nie ma piękniejszych...
do czasu aż nie posmakowałem narciarstwa w Kanadzie. Jazda na nartach w Europie
a jazda na nartach w Kanadzie są to dwie całkowicie od siebie różne rzeczy. W
Europie jeździ się głownie po wyratrakowanych, specjalnie do tego
przygotowanych stokach, rzadko kiedy poza trasą. W Kanadzie proporcje się
odwracają. Większość tras jest dzika, często prowadząca przez las. Tak naprawdę to wyjeżdżasz na górę obierasz sobie punkt na dole i jedziesz.. każdy ma swoją
trasę, więc przeważnie jedzie się po świeżym, dziewiczym śniegu, po którym nikt
przed tobą nie jechał. Tylko trzeba uważać, żeby się nie wywrócić, bo wierzcie
mi, że ciężko się wstaje jak pod tobą leży 10 metrów śniegu z czego 2 metry to
puch.
Z racji tego, że do Calgary przyleciałem dosyć późno bo pod koniec marca,
dopiero raz udało mi się poświrować na nartach. Ale spokojnie sprzęt już
kupiłem, także w zimie na pewno kilka relacji z nart się pojawi. Kiedyś
znalazłem artykuł na onecie „10 najlepszych kurortów narciarskich na świecie”.
Cztery z nich znajdują się w Kanadzie z czego 3 blisko mnie. Postaram się je
wszystkie odwiedzić i zamieścić krótką relacje, żebyście wiedzieli, które
ośrodki w Kanadzie odwiedzić.
Dobra rozpisałem się
trochę, pasuje kończyć bo was zanudzę. Idę się ogarnąć i na imprezę bo sobota
;) Pozdro 600! Za jakiś czas znowu się odezwę. Bez odbioru !
Ta panorama, którą wrzuciłeś pisząc o górach... miazga!! Nie mówię że Tatry są jakieś gorsze, ale ten widok serio zapiera dech w piersiach nawet na zdjęciu!! Boję się myśleć jak wygląda na żywo! :)
OdpowiedzUsuńJa bede odwiedzac poniewaz czuje sie jak po przeczytaniu pierwszych stron rewelacyjnej ksiazki.. I juz nie moge sie doczekac wiecej :)
OdpowiedzUsuńMike! Come on, dawaj następnego posta, bo dobrze się to czyta!
OdpowiedzUsuń