sobota, 21 września 2013

Uśmiech, moc, fitness, sport

Witam wszystkich ciekawych Ameryki i mojego stylu życia. Zapewne wielu z was obgryzło już wszystkie paznokcie w oczekiwaniu na kolejny post. Spoko możecie się już odprężyć i zrelaksować... Mike come on znowu nadaje!

Pamiętacie jak w drugim poście rozpisywałem się na temat wszechobecnej rekreacji w Calgary? Dzisiaj postanowiłem zająć się tym tematem, oczywiście na swoim przykładzie, a że chcę być wiecznie młody jak Krzysiu Ibisz, to jest o czym pisać.

Zacznę od trochę głębszej refleksji. Mianowicie jestem szczęściarzem. Przynajmniej tak mi się wydaje. Pomyślicie może, że mam wille na Malediwach albo czerwone Ferrari. Nie, nie mam tych rzeczy i pewnie nigdy mieć ich nie będę. Jestem szczęściarzem, ponieważ całe życie wiem co chce robić i to robię. Od dzieciństwa uwielbiałem ruch. Nie wiem czy to przez ADHD, ale zawsze odczuwałem ogromną potrzebę poruszania się. Trenowałem judo, piłkę nożną, grałem we wszystko i wszędzie. W pewnym momencie, oczywistym stało się dla mnie, że moja droga życiowa musi być wypełniona sportem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Najpierw poszedłem do liceum ogólnokształcącego o profilu turystyczno-sportowym, a później jak już wiecie na krakowski AWF. No i teraz dziesięć lat później, moja pasja do sportu wzrosła jeszcze bardziej. Pewnie dlatego tyle we mnie optymizmu i pozytywnego myślenia.

Dobra koniec tych wspomnień. Na pewno jesteście ciekawi co  można robić w Kanadzie, żeby było aktywnie i interesująco. Zacznę od Calgary, bo to tu spędzam większość swojego czasu. Jak na duże miasto przystało, znajdziemy tu baseny, lodowiska, boiska do piłki nożnej, baseball'a, koszykówki, korty tenisowe. Najlepsze jest to, że wszystko za freeko! Także zbierasz ekipę i idziesz się trochę wyładować na świeżym powietrzu.

Jeżeli gry zespołowe z jakiegoś powodu kogoś nie interesują, można wypożyczyć łódkę i pożeglować na miejscowym jeziorze (Glenmore Reservoir), albo jak już trochę przymrozi, poświrować na nartach bądź snowboardzie. Wprawdzie wyciąg narciarski w Calgary na kolana nie rzuca, ale jak ktoś chce się rozjeździć, albo zwyczajnie potrenować przed poważniejszymi stokami, ma do tego idealne warunki.

Wracając jeszcze do gier zespołowych, fajną alternatywą jest też siatkówka plażowa. Można zapisać się do ligi, bądź zagrać w jednym z organizowanych turniejów. Nieskromnie dodam, że po jednym z takich turniejów, zostałem wybrany MVP. Uprzedzając wszystkie szydercze komentarze... grałem z normalnymi ludźmi (pełno sprawnymi!). No cóż, trochę mnie to kosztowało ale medal jest!

Jak na absolwenta AWF przystało, w moim cotygodniowym rozkładzie jazdy nie mogło zabraknąć siłowni. Z tym że na mojej siłowni, oprócz tradycyjnej strefy dla koksów, do dyspozycji mam basen, ściankę wspinaczkową, hale, bieżnie do biegania, korty do squash'a i lodowisko. A wszystko za jedyne 37 $ miesięcznie.. AMERYKA!

A co jeżeli ktoś preferuje jednak ćwiczenia na świeżym powietrzu? W takim wypadku zawsze można się przejść, lub przebiec do jednego z 40 parków. Naprawdę fajna sprawa, z tym że ja jak widzę zieloną trawę, wolę jednak na niej poleżeć i trochę "poczilałtować".

Ponadto dla lubiących rowery w samym Calgary do dyspozycji jest ok. 700 km ścieżek rowerowych, więc jest gdzie popedałować. Jako, że pierwszym moim środkiem transportu w Calgary był właśnie rower, mogę śmiało polecić tę formę aktywnego spędzania czasu.

Wymieniłem tylko kilka sposobów i miejsc w Calgary, w których można się coś poruszać. Jak sami widzicie jest w czym wybierać i trzeba być strasznym leniem żeby z tego nie korzystać.



Odnośnie aktywności pozamiejskiej nie będę się zbytnio rozwodził, bo już coś o tym wspomniałem (oczywiście wszyscy czytali poprzednie posty, więc po co się powtarzać). Przypomnę tylko w skrócie, że do Gór Skalistych mam niecałe 100 km, więc turystyka piesza, wspinaczka czy narciarstwo nie są mi obce. W przyszłości jeszcze kilka postów związanych z górami się pojawi, także na dzisiaj dam sobię i wam już spokój.

Trzymajcie się ciepło (podobno w Polsce ostatnio trochę przymroziło) i do usłyszenia!

1 komentarz: