niedziela, 1 grudnia 2013

Narty, narcioszki, nartunie! Mike rozpoczyna sezon!


No to się zaczęło. Po miesiącach oczekiwań i wypatrywania śniegu , w końcu zapakowaliśmy narty na samochód i ruszyliśmy w góry. Sezon otwarliśmy w Lake Louise. Już kilka razy w moich postach przewijała się ta miejscowość , więc nie będę się o niej rozpisywał. Jedno jest pewne , jest tam co robić zarówno w lecie jak i w zimie, a widoki... widoków to chyba nie trzeba komentować.

W najbliższych miesiącach postaram się pokazać Wam, w jakich warunkach i na jakich trasach, można w Kanadzie pobawić się w narciarstwo. Uważam, że jeżeli kogoś sporty zimowe bawią tak samo jak mnie, powinien przyjechać kiedyś do Alberty lub BC i trochę pośmigać. Największym 
plusem i jednocześnie różnicą dzielącą tutejsze narciarstwo od europejskiego jest swoboda i nieskończona możliwość wyboru tras.  Wiąże się to ze zmianą techniki jazdy oraz sprzętu. W Europie bardzo popularna jest jazda równoległa i co za tym idzie sprzęt carvingowy, tu natomiast jeździ się głównie śmigiem używając do tego nart typu allmountain lub freeride.

Oczywiście nie mówię, że w europie tak się nie jeździ ale kto zna się trochę na narciarstwie i miał przyjemność jazdy w Alpach lub w Dolomitach (Alpy Wschodnie), raczej się ze mną zgodzi.

Dobra tyle tytułem wstępu. Jeśli chodzi o ośrodek w Lake Louise to posiada on 139 oficjalnych tras narciarskich usytuowanych na czterech zboczach gór. Wszystko jest bardzo fajnie połączone i tak naprawdę ciężko się zgubić, bo gdzie byśmy nie pojechali to zawsze do jakiegoś wyciągu dojedziemy.  Ośrodek w Lake Louise oferuje ponad to dużą liczbę tras biegowych. W przeszłości byłem na kilku obozach biegowych (narciarstwo biegowe), więc jestem pewny, że prędzej czy później biegówki też pojawią się pod moimi stopami i znów będę mógł czerpać przyjemność z tego rodzaju turystyki.  Jako że jest to dopiero listopad i śniegu nie jest zbyt dużo, większość  tras jest jeszcze zamknięta, więc potraktowaliśmy ten wypad jako przetarcie przed sezonem. Mimo to wyjazd był bardzo pozytywny i rozgrzał moją wyobraźnię. Była to taką zapowiedź tego, co niebawem nadejdzie.

Nawiązując jeszcze do narciarstwa i snowboardu,  byłem dzisiaj na spotkaniu grupy snowboardowej. Organizują takie spotkania co jakiś czas, żeby się poznać, porozmawiać i umówić na jakiś wypad większą grupą ludzi. Poznałem kilka ciekawych osób i pewnie wybiorę się na wspólny wyjazd. Swoją drogą jest to kolejna dobra okazja do poprawy angielskiego, a tego potrzeba mi jak powietrza.


Dobra warioty uderzam do spania bo już późno. Zapowiada się mroźny i śnieżny tydzień w Albercie. Jeśli taki będzie, to pewnie w przyszłym tygodniu jakieś narty albo deska pojawią się w moim harmonogramie. Poki co nastawiam tryb „praca”, bo trzeba zarobić parę dolarów $$$.

A i taki bonusik ode mnie, żebyście mogli jeszcze bardziej zobaczyć klimat panujący w Lake Louise!



Pozdro 600 i wysoka piątka na nadchodzący tydzień!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz