Wow ale tydzień
za mną! Nogi spuchnięte, mięśnie zakwaszone, ale na twarzy taki banan, że jak
by nie uszy to pewnie kończył by się z tyłu mojej głowy. Doszedłem do wniosku,
że jest we mnie trochę z masochisty. Pomimo tego, że wszystko boli, ja i tak
dalej wchodzę, zjeżdżam, skaczę, pływam, czerpiąc z tego ogromną satysfakcje.
Poza tym mam również świadomość, że taki tryb życia pomoże mi na starość wykonywać
znacznie więcej czynności niż typowa osoba po sześćdziesiątce. Można więc powiedzieć, że
łącze przyjemne z pożytecznym, czyli.. u mnie po staremu.
Za nami wyjątkowy
tydzień w roku. Święta Bożego narodzenia, czyli fajny czas, w którym spotykamy
się z rodziną, znajomymi, jemy, pijemy i nic nie robimy. W sumie taki
przeważnie jest schemat i tak to wygląda u większości z Nas. Z racji tego, że
do domu mam około 10 000 km i na emigracji jestem dopiero od 9 miesięcy, o
rodzinnych świętach mogłem zapomnieć. Postanowiłem więc, że w tym roku spędzę
je zupełnie inaczej. Wziąłem deskę, narty i ruszyłem do BC trochę poświrować,
czerpiąc przyjemność ze sportów zimowych. Odwiedzając kolejne miejsca w
Kanadzie, utwierdzam się w przekonaniu, że przynajmniej jak dla mnie, jest to
obecnie najlepsze na świecie miejsce do życia. Nie trzeba zarabiać milionów
dolarów, żeby ze swojego życia zrobić niezły film przygodowy.
W Panorama
mountain village bo tam mnie dokładnie przywiało, mogłem oddać się czynnością,
które na takich wyjazdach uwielbiam. W ciągu dnia niczym koń Rafał, jak dziki jeździłem
na desce i narciochach, wieczorami regenerowałem się w jacuzzy, a w nocy
uderzałem do baru na delikatne piwello, lejąc Komora w bilarda i delektując się
muzyką puszczaną przez chyba „najlepszego” DJ jakiego w życiu słyszałem.
Jeśli chodzi o
stoki to w Panoramie znajduje się około 30 (jak nie więcej) tras o różnym
stopniu trudności. Są miejsca łatwe, w których poradzą sobie nawet początkujący
narciarze i są też takie, po których jazda pługiem, może okazać się niewystarczającą
umiejętnością do bezpiecznego zjechania w dół. Jeżeli ktoś potrzebuje zastrzyku
adrenaliny, może spróbować swoich sił na kilku double black diamond, czy też
puścić się po lesie. Niestety dla mnie, w Kanadzie najlepszym okresem na narty
jest końcówka stycznia aż do kwietnia. Pojawia się w tedy dużo śniegu i można
pozjeżdżać w świeżym puchu, co jest moim celem na ten sezon. Jak już wcześniej
pisałem, narciarstwo w Kanadzie różni się od Europejskiego i z pewnością daje
więcej możliwości. Pomimo tego uważam ten wyjazd za bardzo udany, odpocząłem
psychicznie i dojechałem się fizycznie, czyli tak jak planowałem. Teraz krótka przerwa i za tydzień znowu
chciałbym gdzieś pojeździć. Oczywiście nieomieszkam was o tym poinformować i
napisać krótką relacje!
Tak na koniec
dodam jeszcze, że w zjazdach towarzyszyła mi kamerka GoPro, więc jak tylko
znajdę chwilę spróbuje coś posklejać, i stworzyć krótki film z mojego wyjazdu.
Szczęśliwego
Nowego Roku i jeszcze więcej uśmiechu i pozytywnych momentów w 2014 wysoka
piątka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz